środa, 15 grudnia 2010

Techniki jazdy motocyklem

Technika jazdy motocyklem.

Autorem artykułu jest Wojciech S.



Co zrobić, jeśli tak troszeczkę poniesie nas fantazja, przekroczymy motocyklem 60 km/h i znajdziemy się w podobnej jak wymieniona poniżej sytuacja? Właściwa decyzja to połowa sukcesu, należy podjąć ją w odpowiednim miejscu i najkrótszym możliwym czasie...

Oto często spotykana w naszych miastach sytuacja drogowa rodząca wzajemne antagonizmy między kierowcami samochodów i motocykli. Wyobraźmy sobie szeroką, długą ulicę w mieście X, po której powoli ( 50 km/h) porusza się środkiem pasa samochód osobowy. Jego kierowca jednocześnie z naciśnięciem pedału hamulca włącza lewy kierunkowskaz spogląda pobieżnie w lusterko wsteczne i stwierdzając, że nikt go nie wyprzedza dokonuje skrętu w lewo, w wąską osiedlową dróżkę.

emotocykl

Tymczasem z tyłu, w odległości około 150 m jadę – ja, motocyklista doskonały. Z wygospodarowanego od żony wolnego czasu zostały jeszcze dwa kwadranse, a dopiero teraz naprawdę rozgrzałem się jazdą. Mój, przecinak pasuje do mnie jak dobrze skrojony garnitur, więc mija tylko chwila i mam 140 km na szafie. ( na drodze z pierwszeństwem przejazdu ). Ominięcie zaparkowanej zawalidrogi nie wzbudza mojej specjalnej czujności, przecież to częsty i banalny manewr. To nic, że prędkość wymusza odpowiednio długi skręt, mam przecież wolny czterometrowy lewy pas. Należy tylko wcześniej złożyć się, precyzyjnie ustawić maszynę obok osi jezdni i łyknąć gościa jak pelikan rybkę. Właśnie poprawiam na szyi apaszkę, gdy łapie mnie przeraźliwy skurcz gardła. Rety!!! Błysk stopów samochodu wzmaga to uczucie, którym najchętniej obdarowałbym policjanta drogówki.

Ten czub skręci w lewo ! Drążąca w głowie myśl, dodatkowo opóźnia podjęcie ratunkowej decyzji. Czyżby trafił się ślepy ? “Idiota” i nie widział motocyklowego światła w lusterku? Z żołądkiem pod gardłem wykonuję alarmowe hamowanie, posługując się przednim i tylnym kołem, a gdyby jeszcze można było, to zaprzęgłbym do tego zelówkę buta. Zjeżone pod kaskiem włosy wyprostowały się do reszty, a do uszu dobiega charakterystyczny wizg opon, dowodząc, jak mi się zdaje, że więcej się już nie da.

motocykl

Resztę uwagi skupiam na analizie odległości pomiędzy samochodem potencjalnego mojego mordercy, a drogą, w którą pragnie skręcić. Byłem już kilka razy w podobnej sytuacji i czuję, że nie zdążę wyhamować! Pozostaje mi 40 metrów i ze sześć dych za dużo na szafie ! Pobranie gościa z lewej strony nie wygląda zachęcająco, gdyż on mnie nie widzi i zapewne dokończy manewr. Zatarasuje wtedy cały pas ruchu, motocykl wpadnie do kabiny niby dodatkowy pasażer, a ja prawdopodobnie pofrunę dalej zawadzając tylko udami o słupek dachu. Ale wizja ! Wrrrr?

Za duże ryzyko, błyskawicznie rozważam. Jakiś niezbadany głos szepcze do ucha: Z prawej, omiń z prawej… Oczywiście istnieje jeszcze szansa, że zdąży wjechać i w miejscu potencjalnego zderzenia zastanę pustą po pojeździe lukę. Wóz albo przewóz, myślę puszczając heble (dla odzyskania właściwości skrętnych) i kładę sprzęta w prawo. Jak dobrze, że tę zasłyszaną u Artura Stolla w sklepie sztuczkę z hamulcami zdążyłem rano przetrenować na parkingu. Dosłownie o milimetr wcześniej ten ślepy zawalidroga za kółkiem przejechał dalej. Uff! Udało się. Teraz adrenalina trzyma jak najlepszy narkotyk, mógłbym chyba wyrwać drzewo z korzeniami. A może by tak teraz zawrócić i dokonać zemsty na i tak niepotrzebnym przecież jego bocznym lusterku?

Przez kilka kolejnych przecznic jadę jakby nieobecny duchem rozmyślając dalej: Jednak jestem kapitalnym jeźdźcem, bo inny nie uratowałby się z opresji. Nawet Max Biaggi pewnie nie dałby rady, przecież oni tam na tych torach tylko kręcą się bez sensu w kółko. Mają wszystko jak małpy wytrenowane i do tego najlepsze motocykle świata. Tutaj to była akcja ! Jak opowiem, to kumple nie uwierzą.

Sądzę, że każdy z nas mógłby w tym krótkim opowiadaniu odnaleźć psychologiczną cząstkę siebie. Analizując powyższą sytuację zastanawiam się, kto byłby sprawcą zaistnienia ewentualnego wypadku. Policjant z pewnością winą obarczyłby naszego niedoszłego Kocińskiego i w gruncie rzeczy miałby racje. Mało istotnymi stają się tu dywagacje i spory natury prawnej. Cóż za różnica, komu wlepią mandat i kiedy uprzątną potłuczone szkła oraz rozlany olej z jezdni? Kark niestety nadstawiamy my, ściganci. Często jesteśmy zarozumiali, zbyt pewni własnych umiejętności, niepokorni, ślepi. Ktoś mądry powiedział kiedyś, wskazując cmentarną alejkę: Tam leżą ci, co mieli pierwszeństwo przejazdu – Coś w tym jest.

Nie ulega wątpliwości, że miasto z asfaltami jak po klęsce żywiołowej, z mizernie wyszkolonymi kierowcami aut etc. to nie najlepsze środowisko dla popisowej jazdy na motocyklu sportowym. Sądzę, że pewnych rzeczy nie da się ze sobą pogodzić, a kto chce nadmiernie ryzykować, może szybko wyczerpać swój zapas szczęścia. Benzyna i woda nie mieszają się przecież. Nasuwa się takie porównanie z gościem, który chce wnieść skuter wodny na basen kąpielowy, solennie przy tym obiecując, że nikomu z pływających nie zrobi krzywdy?

skuter

Ale co zrobić, jeśli już tak troszeczkę poniesie nas fantazja, przekroczymy owe 60 km/h i znajdziemy się w podobnej jak wymieniona na wstępie sytuacja? Właściwa decyzja to połowa sukcesu, należy podjąć ją w odpowiednim miejscu i w najkrótszym czasie. Powyższy schemat jest pewnym uproszczeniem i nie zawiera wielu mających wpływ na skuteczność decyzji czynników jak:

umiejętności kierowcy (różny czas reakcji 0,3-0,9 sekundy,doświadczenie, predyspozycje psychiczne, spożyty alkohol, zmęczenie, wiek itp.) rodzaj motocykla, (stan techniczny, rodzaj opon i stan ich rozgrzania) prędkości pojazdów, ilość i ” jakości” innych użytkowników drogi, porowatość, czystość, pofałdowanie nawierzchni, zachowanie kierowców w chwili poprzedzającej incydent, widoczność, przezroczystość szybki w kasku...

motocykl

Uważam, iż dawanie innym rad dotyczących zachowania na drogach (szczególnie w ekstremalnych sytuacjach) jest trudne, gdyż właściwa decyzja zależy od niezliczonej liczby wzajemnie przeciwstawnych czynników. Zachowanie, które jeszcze przed chwilą było właściwe, po 20 metrach może okazać się tragiczne w skutkach. Kierującemu potrzebny jest wtedy nie tylko błyskawiczny zmysł, ale i pozbawione tłuszczu sprawne fizycznie ciało, aby wykonać ratunkowy plan.

Tymczasem jeździć trzeba, bo motocyklowy wirus zżera do szpiku kości, że aż boli. Dlatego pamiętajmy, że im mocniej odkręca się gaz, tym bardziej należy tracić zaufanie do wszystkiego, co się rusza po drogach i poboczach. Pracujmy nad płynnością własnych reakcji, wystrzegając się jak ognia paniki, niekontrolowanego użycia dźwigni oraz raptownych szarpnięć kierownicą. Myślmy, przewidując za innych i pamiętając, że na hamowanie zawsze potrzeba jest i o wiele więcej miejsca niż na ominięcie.

Jeśli jakiś pojazd jedzie podejrzanie wolno, przyjmijmy hipotezę, że chce gdzieś skręcić i nie jest ważne czy ma i czy włączył kierunkowskaz. Warto zaobserwować gdzie patrzy kierowca, może szuka księgarni lub apteki, może gada przez komórkę lub wypatruje bocznej ulicy. Jeśli istnieje droga w lewo to znienacka w nią skręci i lepiej 10 razy wyprzedzania zaniechać, niż raz się pospieszyć. Moim zdaniem ulice przypominają czasem polowanie w dżungli, z tym tylko, że zwierzyną łowną jesteśmy my.

Pozdrawiam Wojciech Sławiński

---

www.emotocykl.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Przewody hamulcowe w oplocie zdecydowanie poprawiają skuteczność hamulców

Przewody hamulcowe w oplocie zdecydowanie poprawiają skuteczność hamulców

Autorem artykułu jest Jakub Wrutniak



Każdy motocyklista wie jak ważnym elementem jednośladu jest układ hamulcowy. Jednym z najskuteczniejszych sposobów na poprawe jego skuteczności jest wymiana fabrycznych gumowych przewodów hamulcowych na przewody hamulcowe w oplocie.
Nie idź na gumowy kompromis!
Przewody hamulcowe zastosowane fabrycznie w większości motocykli są wynikiem kompromisu pomiędzy skutecznością działania a kosztem wykonania. Jak inaczej wytłumaczyć to, że producenci decydują się używać do ich wykonania gumy, która z wiekiem traci swe pierwotne właściwości, rozszerza się pod wpływem ciśnienia, rozwarstwia się czy w końcu pęka? Co więcej, producenci świadomi są wad dego rozwiązania i sami zalecają wymiane gumowych przewodów hamulcowych już po czterech latach.

Jakie zalety mają przewody hamulcowe w oplocie?
Przede wszystkim nie starzeją się i nie tracą z czasem swych właściwości. Przewód hamulcowy w oplocie, szczególnie taki wyposażony w koszulkę ochronną i końcówki wykonane ze stali nierdzewnej, jest praktycznie niezniszczalny w normalnej eksploatacji.
Dzięki temu, że nie zmieniają pod ciśnieniem objętości przewody hamulcowe w oplocie poprawiają dozowalność hamulca i pomagają wyczuć punkt, w którym przednie koło zaczyna tracić przyczepność.
Inną zaletą przewodów w oplocie jest to, że nie pozwalają na przenikanie wody do płynu hamulcowego. Woda drastycznie obniża punkt wrzenia płynu hamulcowego, co może być szczególnie niebezpieczne na górskich i krętych drogach.

Jeżeli chcesz poprawić swoje bezpieczeństwo na motocyklu zadbaj o skuteczne hamulce i kup porządne przewody hamulcowe.
---

Kuba Wrutniak


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Przygotowanie motocykla do zimowego snu

W Polsce sezon motocyklowy zazwyczaj kończy się jesienią, czas przygotować moto do "zimowego snu".
  • Najpierw należy go dokładnie umyć. 
  • Sprawdzamy stan filtra powietrza (w razie potrzeby wymieniamy).
  • Kontrolujemy stopień zużycia kół zębatych przekładni łańcuchowej (w razie potrzeby wymieniamy), (zużyte koła zębate spowodują szybkie zniszczenie łańcucha). 
  • Łańcuch napędowy myjemy w benzynie nieetylizowanej lub nafcie i smarujemy przeznaczonym do tego smarem - najlepiej na ciepły jeszcze łańcuch. 
  • Oglądamy stan bieżnika obu kół. 
  • Wymieniamy smar w łożyskach kół.
  • Sprawdzamy zużycie klocków hamulcowych i tarcz lub szczęk.
  • Przyda sie podładowac akumulator, oraz zabrać je do domu, jeśli planujemy trzymać moto na zewnątrz.
  • Części aluminiowe i chromowane należy pokryć środkami konserwującymi lub wazeliną techniczną. Lakier konserwujemy pastą woskową. 
  • Zalać zbiornik paliwem "pod korek".(zapobiegnie to powstaniu wody, rosy w baku).
  • Najlepiej postawić motocykl "na stopki", a pod tylny wahacz podłożyć podpórkę tak, by oba koła nie dotykały podłoża.
  • No i wreszcie na koniec przykrywamy go płótnem, lub specjalnym pokrowcem- ale po co przepłacać! (nie folią plastikową, która nie przepuszcza powietrza oraz powoduje skraplanie się w niej pary wodnej)